Nadia

Autor recenzji: Maciej Kopeć

Nadia” to thriller psychologiczny opowiadający o obsesji, rodzinnych zawiłościach i przekraczaniu granic. Nic w nim nie jest oczywiste, a autorka serwuje nam prawdziwy emocjonalny rollercoaster.

Powieść Elisabeth Noreback przedstawia historię blisko 40-letniej Lindy Anderson, niegdyś ulubienicy całej Szwecji, w dzieciństwie nazywanej Słoneczną Dziewczynką. Wówczas kobieta występowała na estradzie u boku swojej matki – najsłynniejszej w kraju piosenkarki. Po latach życia w świetle reflektorów usunęła się w cień, by założyć rodzinę i prowadzić ustatkowane życie, czerpiąc przyjemność z bycia nauczycielką w szkole muzycznej.

Lecz media o niej nie zapomniały, a Linda wróciła na nagłówki gazet, gdy została aresztowana, a następnie skazana na wyrok dożywotniego pozbawienia wolności za zabójstwo swojego męża i trafiła do okrytego złą sławą więzienia dla kobiet.

Historia powieści rozpoczyna się w momencie, gdy kobieta kończy piąty rok odsiadki. Uparcie twierdzi o swojej niewinności, choć jak przyznaje, nie pamięta wydarzeń z feralnej nocy. Czuje bezradność i pogardę w stosunku do systemu sprawiedliwości, który tak okrutnie ją potraktował. Ostatecznie postanawia zawalczyć o swoje dobre imię.

Autorka thrillera serwuje nam narrację pierwszoosobową, co z początku może być lekko drażniące, lecz tworzy swoisty niepokój, wynikający z utożsamieniem się czytelnika z bohaterką lektury. Zresztą zabieg ten ma swoje wyjaśnienie, o którym dowiecie się w ostatnich rozdziałach historii.

Książka napisana jest w czasie teraźniejszym, a jej nieodłącznym elementem są wplatane retrospekcje z życia Lindy. Dotyczą one dzieciństwa, wydarzeń feralnej nocy, aresztowania i jej skazania. Dzięki nim autorka serwuje nam efektowne budowanie napięcia, a z każdą kolejną zmienia się nasz punkt widzenia na tę tajemniczą sprawę.

Elisabeth Noreback dużą część powieści poświęciła na przedstawienie realiów życia w kobiecym więzieniu, co według mnie jest ogromnym atutem książki. Ten realizm wręcz porażał, zwłaszcza w połączeniu ze wspomnianą wcześniej pierwszoosobową narracją.

„Nadię” przeczytałem w kilka godzin, nie mogąc się od niej oderwać, a każda strona dostarczała mi kolejnych emocji i podsycała moją chęć do poznania rozwiązania książki.

Autor: Maciej Kopeć