Morderstwa znad Wisły
Autor recenzji: Bianka Nowak-Zając
Najnowsza książka Jarosława Molendy przedstawia sprawy kryminalne z Polski zestawiając je z popkulturowymi odpowiednikami ze świata fikcyjnej (choć biorąc pod uwagę porównanie do Kuby Rozpruwacza i przełęczy Diatlowa nie tylko) grozy.
Mimo, iż wspomniane wyżej porównania wydają się dopasowane nieco na siłę i niekoniecznie trafione – przede wszystkim mam tutaj na myśli sprawę polskiego Raskolnikowa – autor częstuje czytelnika niezwykle szczegółowym opisem spraw. Bez wątpienia zaletą tej lektury są również zdjęcia z akt, a także przytoczony dla uzupełnienia całego obrazu zbrodni kontekst historyczno-polityczny. Poznajemy dzięki temu nie tylko samą sprawę – kto? kogo? i dlaczego? – ale dodatkowo jej tło i nastroje panujące w lokalnej społeczności dotkniętej tragedią oraz w przypadku zbrodni niewyjaśnionych teorie na temat tego kto mógł jej dokonać.
Ponadto książka napisana jest prostym dla czytelnika językiem (choć w pierwszym rozdziale można było natknąć się na mocno zagmatwane zdania okalane mnóstwem powtórzeń), a wydawca zapewnił dużą, przyjemną dla oka czcionkę.
Warto jednak zwrócić uwagę także na wady tej pozycji, a jedną z nich jest bez wątpienia korzystanie przez autora w większej mierze z tzw. źródeł wtórnych – artykułów oraz książek innych reporterów. Opieranie się na aktach sprawy, a także wywiadach ze świadkami podnosi bowiem wiarygodność tekstu, a także jego wartość w opinii czytelnika.
Na koniec warto nadmienić, że pomimo iż część wybranych przez autora spraw była mi już znana, to jednak zostały przedstawione w aktualnym świetle, dzięki czemu mogłam się dowiedzieć czegoś nowego na ich temat. Większa część z nich jednak była dla mnie nowością, autor opisuje je szczegółowo, choć nie przedstawia wszystkich detali od razu, podnosząc tym samym poziom zaciekawienia czytelnika.