Drapieżnik

Autor recenzji: Bianka Nowak-Zając

Książka „Drapieżnik” Maureen Callahan opowiada o jednym z najbardziej zatwardziałych i nieuchwytnych morderców, o jakich czytałam. Israel Keyes planował i myślał skrupulatnie nad każdym krokiem, gdy popełniał przestępstwo. Nie afiszował się swoją osobą ani faktami z życia prywatnego. Nie okazywał po sobie nic, co dotyczyłoby istnienia jego drugiej, mrocznej strony. Władze także nie posiadały o nim zbyt wielu danych, nie widniał w kartotekach policyjnych. Część anonimowości ułatwili mu rodzice, wychowujący swoje dzieci z dala od cywilizacji – wszystkie porody odbywały się w domu, odbierał je ojciec. Ponadto nie nadawano im nawet aktów urodzenia. Przyzwyczajony do życia w dziczy chłopak dorastał w bardzo niekorzystnych warunkach, które nie sprzyjały socjalizacji, wychowaniu, nie brały pod uwagę potrzeb dzieci.

Niezauważony, nie kontrolowany przez nikogo chłopak zaczął spełniać swoje sadystyczne potrzeby początkowo dręcząc zwierzęta. Po pewnym czasie jednak to nie wystarczyło i postanowił zapolować na ludzi. Bez znaczenia był ich wiek, status społeczny, rasa, wyznanie. Polował w różnych stanach, o różnych porach roku czy nawet doby.

Zdradziła go jego nieuwaga, wykorzystana przez śledczych, próbujących ustalić, gdzie przebywa zaginiona młoda kobieta.

Autorka książki przedstawia nie tylko bestialską naturę psychopatycznego tytułowego Drapieżnika. Skupia się także na pracy polujących na niego funkcjonariuszy amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości. Śledczych, którym zaginiona dziewczyna i jej chora od zmartwień rodzina spędzali sen z powiek przez wiele nocy. Jak wiele czasu musiało minąć zanim łącząc fakty, przekopując bazy danych, oglądając wiele godzin nagrań monitoringu okolicy, w której zaginęła Samantha Koenig, dotarli do Keyesa i wreszcie aresztowali go.

Jakby tego było mało, do samego końca to seryjny morderca dyktował warunki, dawkując informacje śledczym wedle jego upodobań. Do samego końca.

Autorka przedstawia fakty, a także postaci śledczych bardzo wiernie, bardzo po ludzku. Nie boi się pokazywać uczuć, ludzkiej natury funkcjonariuszy, z których część po zetknięciu się ze skrywaną głęboko stroną Israela Keyesa, do końca życia będzie zmagać się z traumą.

Czytając ten reportaż miałam wrażenie, że czytam kiepski, naciągany kryminał – oczywiście nie ujmując autorce, bowiem ten scenariusz, tę historię pisało życie. A jednak wydarzenia te miały miejsce, w całej swej okazałości, w rzeczywistym świecie. I to najbardziej szokuje. Najbardziej boli. Ponieważ zanim system amerykański zadziałał tak jak powinien, życie straciło wiele osób. Niewinnych osób.

A nawet wtedy zachcianki psychopaty stawiane były na pierwszym miejscu, by odkryć jak wielka była skala jego działania, co do dzisiaj jest jednak owiane tajemnicą.

W książce najbardziej moim subiektywnym zdaniem wybrzmiewa pokora i szacunek do ludzkiego życia. Obraz śledczych, zajmujących się tą sprawą nie maluje się w kolorowych barwach, niczym szlachetnych kowbojów, zamykających za kratkami groźnych zbirów, którzy wpadają im w ręce, bo przecież dobro zawsze powinno zwyciężać nad złem. Ich obraz przedstawia mrówczą pracę, zarwane noce i pokorę, a także bezsilność, jaką odczuwają wobec straconych bezpowrotnie istnień, wyrządzonej niepotrzebnie krzywdy i tragedii ludzkiej, z jaką muszą zmagać się na co dzień.

Książka ta bazuje na wielogodzinnych rozmowach przeprowadzonych z osobami uczestniczącymi w opisywanym śledztwie – z funkcjonariuszami i pracownikami amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości, a także uzupełniona jest o informacje z akt, o które Maureen Callahan musiała walczyć w sądzie, aby móc je opisać. Sprawa Keyesa bowiem jest owiana tajemnicą z uwagi na tak rażące spektrum jego działania oraz fakt, że tak długo pozostawał nieuchwytny, a część z jego czynów nie została nigdy ujawniona i być może się o nich nie dowiemy.

Jedyne czego brakowało mi podczas lektury to zdjęć, które obejrzane po jej przeczytaniu, były świetnym uzupełnieniem reportażu. Czytanie książki zachęciło mnie ponadto do zagłębienia się w tę niezwykłą sprawę, przekopania sieci w poszukiwaniu wszelkich materiałów ze śledztwa podanych do wiadomości publicznej.

Za to właśnie doceniam te książkę i podejście autorki, które do samego końca jest przejmujące. Pełne szacunku i pokory. Według mnie jest zdecydowanie warta przeczytania i nie żałuję ani jednej chwili, którą na to spędziłam.