Bestie z polskim rodowodem
Autor recenzji: Bianka Nowak-Zając
Dzisiaj na warsztat biorę nową książkę Jarosława Molendy pt. „Bestie z polskim rodowodem”. Co złego to nie Polacy? Jak się okazuje, oprócz zabawnej anegdotki, iż nigdzie nie ruszamy się bez parawanu, mamy także swoją mroczną historie na obczyźnie. Polak bohaterem starodawnego westernu? A może jako ojciec chrzestny mafii lub jeden z najbardziej metodycznych fałszerzy powojennej Francji? Historia zwana życiem uczy nas, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Tym razem Jarosław Molenda postawił na analizę polskich postaci w świecie przestępczym za granicą naszego państwa. Jak się okazuje, i na tym polu mamy się „czym pochwalić”. Pozycja ta składa się z 13 upstrzonych ilustracjami oraz tekstami archiwalnymi rozdziałów, z czego każdy rysuje sylwetkę jednego sprawcy.
Przyznam się szczerze, że nie każde nazwisko było mi znane, za co mogę autorowi przyznać duży plus. Pozytywnie zaskoczył mnie także wpleciony do życiorysów postaci kontekst historyczno-społeczny. Pomimo, że w niektórych fragmentach – zwłaszcza, gdy w historii przewijało się wiele nazwisk – ciężko było nadążyć za biegiem opisu, to wydarzenia i życiorysy przedstawione były zwięźle i w ciekawy dla czytelnika sposób. Język, jakim posługiwał się autor także nie przysparza większych zastrzeżeń.
Dodatkowo ogromnym plusem, co jako Duże Dziecko zawsze podkreślam, są ilustracje oraz zapiski źródłowe, które urozmaicają lekturę. Zapewne większość naszych stałych odbiorców wie, jak bardzo cenię sobie w reportażach wizualizacje.
Dla mnie osobiście, interesujący wydaje się również dobór przedstawionych spraw. Nie są to wydarzenia tylko i wyłącznie z jednego okresu oraz państwa. Dotyczą także różnych obszarów przestępczości, nierzadko objaśniając czytelnikowi w przybliżeniu ich tajniki oraz specyfikę.
Pomimo jednej zauważonej przeze mnie „potyczki” autora, przy przedstawianiu postaci Aarona Mordke Kozminskiego (konkretnie mam na myśli, iż według jednego akapitu był on fryzjerem, a według innego krawcem – choć oczywiście mógł być przyuczony do obu zawodów!) całą pozycje oceniam, jako godną polecenia, choć wolałabym Polaków w nieco innym wydaniu!